Dziedzic Jedi | Recenzja

Luke Skywalker, bohater Sojuszu Rebelii oraz dzielny pilot, który zasłynął zniszczeniem imperialnej Gwiazdy Śmierci, wraz z nowo poznaną przyjaciółką i wiernym droidem astromechanicznym wyrusza na planetę Denon celem zwerbowania utalentowanej kryptolog, której pomoc może okazać się kluczowa w walce z Imperium.

Okładka polskiego wydania Dziedzica Jedi

Tyle, że nie do końca. Wpierw początkujący uczeń Jedi musi wykonać kilka nieistotnych dla fabuły zadań pobocznych, której nijak nie wiążą się z głównym wątkiem, a i rozwój wewnętrzny bohaterów jest niewielki. Dobrze zapowiadająca się historia z rozczarowującym zakończeniem to kwintesencja niniejszej pozycji.

Powieść jest stosunkowo krótka, liczy sobie niewiele ponad 300 stron. To świetny format do opisania zwięzłej, intrygującej przygody młodego, wciąż niedoświadczonego Skywalkera, których w tym przedziale czasowym (akcja powieści rozgrywa się przed wydarzeniami z "Imperium Kontratakuje") nie uświadczyliśmy zbyt wielu, zarówno w kanonie, jak i w legendach. Z powyższych przyczyn uważam, iż potencjał na stworzenie naprawdę dobrej historii był ogromny, dlatego tym większa szkoda, że został on niemal całkowicie zaprzepaszczony. 

Kevin Hearne jest pisarzem dzieł z gatunku urban fantasy, o czym wydawca wielokrotnie przypomina w notce biograficznej. Niestety to widać. Mój największy zarzut do autora to pozbawienie fabuły książki gwiezdnowojennego klimatu. Zamiast odległej galaktyki, miałem wrażenie, że akcja rozgrywa się w niedalekiej przyszłości, a latające statki, miecze świetlne czy siły Imperium zostały dodane na siłę, aby można było wydać powieść pod szyldem STAR WARS. Najbardziej uwidacznia się to na przykładzie jedzenia, które w zamyśle autora miało uwiarygadniać opisy dnia codziennego. Masło orzechowe, nuggetsy z nerfa, czy wyraźnie nadużywane kafu wołają o pomstę do nieba. Twórca najwidoczniej chciał powielić dobrze znane mu motywy z powieści miejskiej fantastyki, w tym celu podmieniając jedynie nazewnictwo na to znane z uniwersum odległej galaktyki.

Historia została napisana w narracji pierwszoosobowej, co w rzeczywistości stanowi bardzo odważny krok, na który większość autorów się nie decyduję. Niestety, ryzyko nie zawsze popłaca i tak jest właśnie w tym przypadku. Aby taki zabiegł się udał, konieczna jest przede wszystkim gruntowna wiedza nie tylko na temat uniwersum, w jakim rozgrywa się akcja, ale także głównego bohatera, zwłaszcza tak powszechnie znanego i uwielbianego przez fanów jak Luke Skywalker. W wydaniu Kevina Hearne'a bohater Rebelii to nieobyty w świecie podlotek, dla którego flirtowanie i miłosne rozterki odgrywają poważniejszą rolę niż zgłębianie tajemnic Mocy. 

Ponadto, warto zwrócić uwagę na słabo napisane dialogi, a także opisy myśli i przeżyć głównego bohatera. Rozmowy Anakina z Padmé z Epizodu II, przez wielu fantów uważane za drętwe i sztuczne, są w moim mniemaniu o wiele naturalniejsze od większości dialogów w książce. Dodatkowo, nazbyt często rozkręcająca się akcja jest przerywana przydługimi oraz częstokroć zupełnie niepotrzebnymi opisami procesów myślowych i uczuciowych niewyszkolonego Jedi. Nie tylko nie ułatwia to czytelnikowi immersji, ale także zniechęca do rozpoczęcia kolejnego rozdziału. 

Luke Skywalker i Drusil Bephorin na planecie Denon

Należy również wspomnieć o pozytywach, które rzeczywiście istnieją, chociaż w znacznej mniejszości. Z całą pewnością na plus można zaliczyć kreację pozostałych bohaterów pierwszoplanowych, czyli odważną i nieustraszoną Nakari Kelen oraz genialną kryptolog Drusil Bephorin. Wyraźnie nakreślone cechy charakteru, a także niecodzienne modele zachowań potrafią wzbudzić u czytelnika pewną dozę sympatii dla tych postaci, co ułatwiło mi przebrnięcie do ostatnich stron.

Początkowo, autor w ciekawy i intrygujący sposób ukazał młodego Skywalkera zgłębiającego tajniki Mocy oraz historię Zakonu poprzez eksplorację grobowca rodiańskiego rycerza Jedi, jednakże wątek szybko został urwany na rzecz nieudolnych prób przesunięcia nitki makaronu po stole. 

Podsumowując, nietrudno dostrzec brak spójnego pomysłu autora na tworzoną powieść, która w niewystarczający sposób próbuje stworzyć odpowiedni klimat. Niepotrzebnie została zastosowana pierwszoosobowa narracja, w rzeczywistości utrudniająca czytelnikowi zaangażowanie się w poznawaną historię, która w mojej opinii lepiej sprawdziłaby się w formie komiksu.

Ocena recenzenta: 4 / 10

Tytuł: Dziedzic Jedi
Autor: Kevin Hearne
Wydawnictwo: Del Rey (US) | Uroboros (PL)
Rok wydania: 2015 (US) | 2016 (PL)
Liczba stron: 320

Prześlij komentarz

0 Komentarze